Bizon Reksio
Autokefaliczny saturator
Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:23, 14 Sie 2006 Temat postu: Trójsłowa historia (nr 1) |
|
|
Jest to stworzona na byłym forum (www.szrk.kom.pl) historia. Użytkownicy pisali posty, każdy dopisywał 3 słowa. Co logiczne, brak tu spójności tekstu oraz ładnego stylu. Jednak historia sama w sobie jest czymś kompletnie absurdalnym. Oto ona:
Kod: |
pewnego razu byl stary dom pelen zgrzybicałych kotłowni , które [color=darkred]tertyczeją w piwnicy[/color] na strychu, który ma lole zapurchnięte w majonezie produkcji kirgiskiej z migaczami na dachu.
w tym domu mieszkał świstak na kazachskich numerach butów ktore miały mieszkanie w zardzewiałej rurze wydechowej i na dachu belwederu. [color=darkred]W samolocie pełnym zagrzybiałych[/color] betoniarek w perukach świstak ujrzał próchnicę szafy na wierzbie , trzymającej skrzypiące spawarki w okresie jagodowym wywracajacym parkiet buraczany Parkiet spadł mu na łeb i zalesil podwozie mrowki W tym czasie drabina się zawaliła po 13 latach ciągłego siedzenia na wierzbie kolo piwnicy na betoniarce pośliznął się dywan i rozrabal anglojezyczna cementownie głazów kapuścianych posolonych azbestem w okresie niegodowym. Niestety, sreberka spadły z rusznic na krowie betonowej Świstak był pogrążony w rozpaczy po porodzie sosny i rozpadzie cemenowni. mial tam ciotke i dwie chusteczki , ale byl zbyt niebieski zeby martwic sie sreberkami.
Na wierzbie w reaktorze był dwupiętrowy taboret , więc świstak uderzyl sie w klamke. Spadł z wierzby i wybil sobie okno w podeszwie palca. Parabola charkania swieczki w dacii podniosła się do kota za ogon i święcacego muchomora na kominie elektrowni atomowej w czarnobylu Tymczasem manierowane ciasto świstaka stuknelo bizona za krate i rozplynelo sie w ustach odkurzacza w pralce. Bizon o imieniu Reksio zaczal heblowac kaloryfer w kroplówce zrobionej z splesnialego blatu olówka. Bizon odnalazl pozostalosci swistaka i zadeptal je szczotką. Nagle popiół z wierzby i szaf wzniosl sie na lokomotywie gubiąc po drodze 3 snopowiązałki oraz 14 hrywien. Bizon wyczul won dryfujacych bobrow nad zalewem roznowskim kolo kaloryfera w tejże lokomotywie. Nieopodal chrapiacej deski kraterowej
ROZCIAGAL SIE WIDOK SLOIKOW i pisnal zalosnie na organkach w ktorych odnalazly sie hrywny pedzone na owcach. Reksio zanurkował w zalewie i utopił sie powoli. Umieral dlugo i szczesliwie z pralka od ufola którego kapcie przypominały male ciasto framugowe. - Wiwat SZRK! - wykrzyknal i zachłysnał sie buraczkiem. Cudowne siły odtopiły goz latajacego radia od pietruszki w sosie pomidorowym i w betoniarce na procencie. Tymczasem lokomotywa spadła z pantery na igliwiu delfina z Domu Spokojnej Starości. mial tam motorower z klawiaturą pod kołem kolo betoniarki ktora drapala sie pod uchem i byla w ciazy z kredensem. Pojechal wiec motorowerem i rozbil glowe fortepianu, wpadajac na bizona Reksio rozrabal mu dziadka lukrem. Bizon byl zalamany tragedia charkajacej swieczki bo odleciala jej Wietnamska rejestracja na kazachskich numerach pantery. Z nieba zlecialy sreberka a piasek nad wisla zaplesnial i Bizon wpadl do oka wiatrokowi znad piwnicy pokolorowanej zielonym masłęm produkcji uzbeckiej.tymczasem zszokowany kalafior wspial sie na piwnice samolotu brukwiowego. Zobaczyl tam niebieskie kurczaki i zakrzyknał:wiwat betoniarki!!!!
Okropny pisk spawarek zagłuszył stara kanape, ktora byla radiowezlem starego splesnialego piasku. Kalafior na rosyjskiej licencji w tadzyckiej wiosce słuchał czerwonej dyskietki z majonezem na niebieskim ciescie z snopowiazalki. Tymczasem w domu Zenka Jajeśniaka zaplonelo zelazo z wosku. Zenek utopil sie w pisaku i poszedl na zakupy. Kupil zarowke z lukrem i walnal sie welna w klamke. Udlawil sie kioskiem i zarabał gołebia obrusem. Zdychal dlugo i szczsliwie 17 raz w swoim zyciu. Przy zdychaniu zapomnial o sreberkach i walnal sie w czerep autobusem. Nagle zza ulicy wyleciał zółw na kolkach bez podlogi, trzymajac parking na soku pomidorowym bez deputowanych do roweru. Zolw przejechal złocistego WIEATA na mrowce,bo mial zgrzybiala topole na ramieniu i bobra pod pacha pianina. Zanurkowal w sandaczu i polecial morsem za powieke. I tak skonczyla sie ostatnia zapalka z wegier. Ta historia pokazała ze mozemy robic kielbase na licencji. |
na bordowo zostaną zaznaczone wszystkie wypowiedzi Elthariona
|
|